Ważnymi
wydarzeniami ze świata brytyjskiej rodziny królewskiej żyje niemal cały świat.
Dziennikarze nie opuszczają jej członków na krok, dziewczyny wzdychają do
księcia Williama i zazdroszczą Kate Middleton urody. Odkąd mass-media tak
silnie zaznaczyły swoją obecność, nie ma od nich ucieczki. Nie, jeśli wychodzi
się za mąż za następcę tronu, a potem decyduje się na separację. Nie, jeśli ma
się odwagę opowiedzieć o swoich problemach psychicznych przed kamerami. Nie,
jeśli próbuje się wyłamać ze schematu kochającej, szczęśliwej rodzinki.
Nigdy
jakoś przesadnie nie interesowałam się księżną Dianą, bo to o niej mowa w
powyższym akapicie. Zawsze była to dla mnie ciekawa postać, ale nie mogę
powiedzieć, bym miała o niej wiedzę wykraczającą poza tą, którą dysponuje
przeciętny człowiek. Mimo to szczegóły z jej biografii przyciągały i sprawiały,
że chciało się więcej. Dlatego pewnego wieczoru postanowiłam skorzystać z
oferty programowej TVN-u i obejrzeć film o banalnym tytule „Diana”. Liczyłam na
zbliżenie się do osoby księżnej, na piękne, nawet nieco podkoloryzowane
przedstawienie jej losów na ekranie. Koloryzowania było sporo, niestety w
negatywnym tego słowa znaczeniu, a film w moim odczuciu okazał się totalnym niewypałem.
Produkcja
obejmuje ostatnie lata życia księżnej Diany i skupia się na jej romansie z
chirurgiem, dr Khanem. Okej, zdawałam sobie sprawę, że to będzie istotny wątek,
nie przypuszczałam jednak, że ZDOMINUJE on cały film. Zamiast czegoś na miarę
biografii, dostałam udramatyzowane, spłaszczone do granic możliwości
romansidło. Kocham romansidła, naprawdę, ale w tym przypadku oczekiwałam czegoś
zupełnie innego. Niby pojawiają się sceny dotyczące kampanii zwalczającej
wykorzystanie min lądowych, akcji charytatywnych czy stanu psychicznego
księżnej, są one jednak zredukowane do absolutnego minimum. Jeśli zamierzeniem
twórców było pokazanie ładnej, choć tragicznej historii miłosnej – rozumiem.
Mimo wszystko uważam, że tak barwne i skomplikowane życie mogło stanowić
przynajmniej oprawę dla związku Diany i Hasnata. Nawet wątek rodzinny został
rzucony w kąt! Niby podkreśla się miłość księżnej do synów, ale nie poświęca
się temu zbyt dużo czasu, jak gdyby reżyser chciał tylko odhaczyć ten punkt w
scenariuszu.
Rozczarowanie
towarzyszyło mi przez większość oglądania, czego powodem jest także odtwórczyni
głównej roli, Naomi Watts. Nie mam jakiegoś wyrobionego zdania o tej aktorce,
jednak jako Diana nie sprawdziła się kompletnie. Chwilami wydawało się, że
próbuje na siłę naśladować gesty czy sposób mówienia księżnej, ale efekt był
zwykle sztuczny (co było najbardziej widoczne przy scenie ze słynnym wywiadem
dla BBC). Naveen Andrews jako dr Khan był całkiem sympatyczny. Reszta wypadła
blado i nie wyróżniła się niczym szczególnym.
Jedyne,
co na mnie podziałało, to zakończenie tego filmu. Spodobało mi się, że twórcy
nie pokazali bezpośrednio wypadku, który miał tak tragiczny finał. Dzień, w
którym Diana zginęła, wisiał cały czas nad fabułą, nawet nad tymi momentami
szczęścia, które księżnej udawało się wykraść. Wiadomo było, że wszystkie
wydarzenia prowadzą właśnie do tego, mimo to udało się uzyskać napięcie i ten
nieprzyjemny ścisk w żołądku, kiedy widz uświadamia sobie, że „to już”.
Wzruszyłam się, nie powiem. Niestety jedna dobra sekwencja to chyba odrobinę za
mało, by polubić samą produkcję.
Podsumowując:
całość płytka i mdła. Wynudziłam się koszmarnie, choć tak bardzo byłam ciekawa
tego filmu i liczyłam na poznanie jakichś interesujących faktów. Nawet silnie
działające na emocje zakończenie nie zrekompensowało mi czasu spędzonego przed
telewizorem, bo mimo wszystko miałam poczucie, że zmarnowałam wieczór.
źródło zdjęć: filmweb
Chyba gdzieś kiedyś mi ten film mignął XD Nie dziw, że takie coś puszczają w TV - te filmy MUSZĄ być płytkie i proste, inaczej typowi odbiorcy by nie zrozumieli i nie oglądali. Niestety. Nie planowałam i nie planuje tego oglądać, zwłaszcza, że ostatnio mam dostęp do sporej ilości dobrych filmów... (ciotce w trzecim świecie się nudzi i kazała sobie sprawić coś na poprawę humoru xd więc kolekcjonuje) i w pierwszej kolejności je mam zamiar oglądać ;D
OdpowiedzUsuńdrewniany-most.blogspot.com
W tv często można znaleźć coś przyjemnego i wartościowego, no ale z tym to wybitnie nie pykło. To znaczy, może jakbym miała inne nastawienie, to film wywarłby na mnie lepsze wrażenie. Moje oczekiwania tak się rozminęły z tym, co dostałam, że aż było mi przykro :P
UsuńFilmu nie oglądałam, ale wiem, że w przyszłości z pewnością to zrobię, bo osobiście uwielbiam Naomi Watts, więc ze względu na nią chcę zapoznać się z tym obrazem. :)
OdpowiedzUsuńTo zupełnie inna sprawa - znajome i lubiane nazwisko sprawia, że nieraz film oglądam całkiem w ciemno :D
UsuńSkoro film był nudny dla Ciebie, to czuję, że też bym się wynudziła. Wolę, jak w filmie przynajmniej dzieje się coś interesującego. Nawet nie będę próbowała go oglądać, chyba że będę miała kiedyś okazję :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, Skryta Książka
Jak dla mnie nie warto, ja w sumie ledwo wysiedziałam do końca :)
UsuńOglądałam kiedyś dokument o ostatnich dniach księżnej Diany (czy coś w tym stylu) i zaintrygowała mnie jej osoba. Pewnie gdyby nie Twoja recenzja sięgnęłabym również po ten film, ale jak dla mnie ważniejsze są suche fakty niż przerysowana fabularyzacja. Chyba już wolę poczytać wikipedię ;P
OdpowiedzUsuńJeśli szukasz dobrej biografii, to na pewno nie w tym filmie :P Też intryguje mnie jej historia, niestety z tej produkcji niczego nie wyciągnęłam.
UsuńW sumie czego innego można by się spodziewać? Kolejny film robiony strite pod widownię, czysto dla pieniędzy... choć nie ukrywam, że kiedyś chciałam go obejrzeć (może nie jakoś szczególnie, ot, mignęło gdzieś i przyszło mi na myśl, że czemu by nie). Teraz widzę, że nic nie straciłam. :P
OdpowiedzUsuńZachwycam się Twoim szablonem ♥
UsuńMnie przyciągnęła reklama w tv i stwierdziłam, że to może być coś fajnego - no niestety, nie wyszło.
UsuńPowiem szczerze, że sama się zachwycam tym szablonem, zwykle grafiki na blogach szybko mi się nudzą, ale tę uwielbiam :D
Zastanawiałam się niedawno, czy przypadkiem nie obejrzeć tego filmu, a że nie czytałam żadnych opinii czy recenzji, nie miałam pojęcia, czego się spodziewać. Wpis na Twoim blogu utwierdził mnie w przekonaniu, że kiedy będę miała ochotę coś obejrzeć, jednak lepiej zdecydować się na jakiś inny fim.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
j-majkowska
Spotkałam się z opiniami, że film jest całkiem niezły, więc możesz spróbować - w końcu każdy ma inny gust :)
Usuń