„To, co zostawiła” Ellen Marie Wiseman


Izzy wreszcie zaczęła czuć, że znalazła coś, co można nazwać namiastką domu. Boi się jednak, że to zbyt piękne, by było prawdziwe; w końcu jest córką kobiety, która zastrzeliła swojego męża we śnie. Izzy, prześladowana tym wspomnieniem z dzieciństwa, stara się odciągnąć własną uwagę przez pomoc przybranym rodzicom, którzy pracują dla lokalnego muzeum. Ich kolejnym zadaniem jest uporządkowanie pozostałości po zamkniętym już szpitalu psychiatrycznym. Wśród zakurzonych rzeczy nastolatka natrafia na pamiętnik młodej kobiety, która szybko staje się jej bardzo bliska.

Tytuł: „To, co zostawiła”
Tytuł oryginalny: „What She Left Behind”
Autor: Ellen Marie Wiseman
Wydawnictwo: Kobiece
Liczba stron: 496
Rok wydania: 2017

W powieści Ellen Marie Wiseman odkryłam jeden z moich ulubionych zabiegów kompozycyjnych: przeplatają się tutaj rozdziały dotyczące dwóch różnych osób, których losy są jednak w pewien sposób powiązane (albo takie się okażą). Clarę i Izzy dzieli 60 lat, a łączy życie naznaczone pozornym szaleństwem. Kiedy nastoletnia dziewczyna przypadkowo bierze do ręki dziennik swojej rówieśniczki, pochodzący z lat 30., nie ma jeszcze pojęcia, że to właśnie on zapoczątkuje drogę do odpowiedzi na pytanie, które prześladowało ją od dzieciństwa. Dlaczego tamtej pamiętnej nocy matka strzeliła ojcu w głowę?

Powiem szczerze, że historia Izzy bez dopełnienia w postaci losów Clary nie obroniłaby się jako samodzielna powieść. Przypominałoby to zwykłą książkę z gatunku new adult, których teraz pełno na rynku. Nastolatka z trudną przeszłością, na dodatek zmagająca się z prześladowaniem w szkole nie jest motywem w żaden sposób oryginalnym. To, co działo się z Clarą zdecydowanie zdominowało tę książkę i najbardziej ją ubarwiło; poprzez tę bohaterkę poznajemy brutalną rzeczywistość, z jaką stykało się wielu pacjentów dawnych szpitali psychiatrycznych. Obraz ten jest niezwykle realistyczny i przede wszystkim przerażający. Autorka pokusiła się o wykorzystanie prawdziwego miejsca, czyli szpitala Willard, co jedynie podkreśla fakt, że może i fabuła jest fikcją, ale takie tragedie jak ta z udziałem Clary rozgrywały się każdego dnia.

Przeciętność fabuły, którą miejscami dostrzegałam, zdecydowanie wynagradzał mi bardzo przystępny, przyjemny w odbiorze styl. Ellen Marie Wiseman pisze wyjątkowo obrazowo, z jej techniki bije szczerość i prostota, dzięki którym mogłam w zupełności skupić się na akcji. Pisarka umiejętnie budowała napięcie i stopniowo podkręcała historie obu swoich bohaterek, przez co z czasem, kiedy urywał się rozdział z jednej perspektywy, a zaczynał z drugiej, nie mogłam się doczekać kontynuacji przerwanej narracji. Przy takiej kompozycji nie jest też zapewne łatwo połączyć dwie różne linie fabularne; tutaj wyszło to bardzo zgrabnie. Postacie Clary i Izzy stały się pełniejsze dzięki sobie nawzajem. Że się wciągnęłam, chyba nie muszę dodawać, bo za to głównie odpowiada sama tematyka, która przyciągała mnie do tej książki od samego początku.

Jak już wspomniałam, główne bohaterki zostały wykreowane bardzo dobrze; obie budzą sympatię, choć zdecydowanie można wskazać więcej różnic między nimi, niż cech wspólnych. Co ciekawe, chociaż Izzy jest prawie w tym samym wieku co Clara, kiedy spotykamy się z nią po raz pierwszy, czytelnika uderza odmienność rzeczywistości, w jakiej im obu przyszło żyć. W czasach przed II wojną światową osiemnastoletnia Clara była już właściwie dorosłą kobietą, która powinna wyjść za mąż. Z kolei jej rówieśniczka Izzy w oczach społeczeństwa może jeszcze uchodzić niemalże za dziecko, osobę niedojrzałą. I pomyśleć, że obyczajowość zmieniła się tak w przeciągu zaledwie kilkudziesięciu lat... Niemniej, świat przedstawiony, jak i tło wydarzeń wypadają bardzo ciekawie i intrygująco. Choć prym wiodą dwie młode kobiety, poznajemy też mnóstwo bohaterów drugoplanowych, których można zarówno pokochać, jak i szczerze znienawidzić.

Niestety jednego nie mogę autorce wybaczyć. Przez to, że (umyślnie lub nie) szala przechyliła się na stronę Clary, pewien wątek z Izzy, bardzo istotny i bardzo trudny, został potraktowany nieco po macoszemu. Sekret, jaki w związku z tym powstał, nieźle mnie zdziwił, kiedy został ujawniony. Tyle że potem... Ten temat niemalże zanika. Gdyby motyw dotyczył czegoś lżejszego, może bym to przełknęła. Ale tutaj, poza elementem zaskoczenia i udramatycznienia nie zadziało się już nic. A wielka szkoda, bo dzięki temu dość banalna historia Izzy zyskałaby w moich oczach.

Zakończenie powieści jest być może nieco przesłodzone i podkoloryzowane, jednak, szczerze mówiąc, nie wyobrażam sobie innego. „To, co zostawiła” łączy w sobie straszną prawdę, niezwykłą atmosferę i silne kobiety, które musiały zmierzyć się ze swoim prywatnym piekłem. Mimo drobnych mankamentów książka w zupełności mnie kupiła i zapewniła mocne wrażenia, na które całkiem otwarcie liczyłam. Jest to kawał dobrej powieści, po prostu.


Za możliwość przeczytania książki serdecznie dziękuję Wydawnictwu Kobiecemu.

12 komentarzy:

  1. O, znowu temat szpitala psychiatrycznego, haha, to w ciemno mogę brać! :D Swoją drogą, to kolejna książka wydawnictwa Kobiecego, po którą naprawdę mogłabym sięgnąć - co prawda, nie przepadam za przesłodzonymi zakończeniami, ale skoro mówisz, że innego byś sobie nie wyobrażała, to może bym przebolała. Będę się rozglądać. :)

    przy okazji, zapraszam na konkurs :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kobiece rozwinęło się ze swoją ofertą, co mnie naprawdę cieszy :) Końcówka faktycznie nieco zbyt wygładzona, ale książka i tak mi się bardzo podobała.

      Usuń
  2. Nabieram coraz większej ochoty na tę książkę. Intryguje mnie sama tematyka szpitala psychiatrycznego i tego, co tam się dzieje. Mam nadzieję, że mankamenty, o jakich wspomniałaś, nie będą zbyt mocno wychodzić na pierwszy plan i nie przysłonią mi reszty.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mankamenty są naprawdę drobne na tle całej reszty, dlatego bez względu na wszystko warto :)

      Usuń
  3. Zapowiada się naprawdę ciekawie! Już mi się podoba:) Dzięki za świetną recenzję.
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  4. Niestety raczej nie przeczytam, bo po prostu nie moje klimaty :/
    Ale recenzja ciekawa :D

    Zabookowany świat Pauli

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rozumiem, ja z kolei taką tematykę lubię, więc wybór był oczywisty :D

      Usuń
  5. Pierwszy raz widzę okładkę oraz autora ale chyba zainteresuje sie bardziej :)
    Pozdrawiam
    http://onlybooks-jdb.blogspot.com/2017/09/tysiac-odamkow-ciebie.html

    OdpowiedzUsuń
  6. Ja również lubię taki sposób przedstawiania historii, kiedy rozdziały naprzemiennie opowiadają o dwojgu bohaterów :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Coraz częściej widzę taki zabieg, więc jestem zachwycona :D

      Usuń

...