„Biedny Tom już wystygł” Maureen Jennings


Kiedy młody konstabl, Oliver Wicken, nie wraca z typowego, nocnego obchodu, koledzy z komisariatu zaczynają się niepokoić. William Murdoch rozpoczyna poszukiwania, które doczekują się nieprzyjemnego finału: w jednym z opuszczonych domów detektyw odnajduje ciało konstabla z raną postrzałową głowy. Żadnych śladów walki, tylko liścik, wyraźnie sugerujący, że Wicken popełnił samobójstwo. I choć początkowo wszyscy są przekonani, że mężczyzna się zabił, na jaw zaczynają wychodzić fakty, które pozwalają sądzić, że ktoś mógł być zamieszany w tę tragiczną śmierć.

Tytuł: „Biedny Tom już wystygł”
Tytuł oryginalny: „Poor Tom is cold”
Autor: Maureen Jennings
Cykl: Seria o detektywie Murdochu, tom 3
Wydawca: Wydawnictwo Oficynka
Liczba stron: 400
Rok wydania: 2011

To już moje trzecie spotkanie z Williamem Murdochem oraz twórczością Maureen Jennings. Zdążyłam już przywyknąć do jej plastycznego, przyjemnego w odbiorze w stylu, a także do umiejętności konstruowania zawiłych, przemyślanych zagadek kryminalnych. Z jednej strony nie zawiodłam się, a z drugiej nie mogę oprzeć się wrażeniu, że ten tom wypada jak dotąd najsłabiej z całej serii. 

Po raz pierwszy nie mogłam się wciągnąć w śledztwo detektywa i ulec autentycznemu zaciekawieniu, które wiodło do odpowiedzi na klasyczne pytanie „kto zabił?”. Całkiem prawdopodobne, że okoliczności morderstwa przedstawionego w „Biedny Tom już wystygł” nie wydały mi się tak intrygujące, jak w poprzednich dwóch częściach. Kiedy stopniowo, razem z głównym bohaterem, odkrywamy kolejne poszlaki, poznajemy też pewną nietypową (żeby nie powiedzieć wprost: dziwną) rodzinę. Dawno nie spotkałam się z tak pokręconą linią pokrewieństwa czy też powinowactwa, łączącą ludzi mieszkających pod jednym dachem. Początkowo nie mogłam się w tym połapać, dlatego nabrałam dystansu do samej zagadki. Na szczęście im dalej w las, tym lepiej, a autorce znakomicie udało się zwieść moją spostrzegawczość i jedynie w połowie spotkać z przewidywaniami.

Podczas gdy wreszcie zaczęłam się dobrze bawić, tropiąc potencjalnego mordercę ramię w ramię z Murdochem, po raz kolejny mogłam się zachwycić uroczym Toronto z końca XIX-wieku. Właśnie za to najbardziej sobie cenię ten cykl: za jego wyjątkowy klimat, dzięki którym śledztwa kryminalne zyskują barwne, ciekawe tło. Jednocześnie język jest bardzo prosty, absolutnie nie archaiczny czy sztywny, dzięki czemu każdy współczesny czytelnik z łatwością się odnajdzie.

Z pewnym zaskoczeniem odkryłam, że w tym tomie pojawił się wątek miłosny. Jego zalążki dostrzegałam już wcześniej, jednak były to zabiegi tak nieśmiałe i niepewne, że nie wiedziałam, jak to się dalej potoczy. Również i tutaj rozwijający się romans jest niezwykle subtelny i absolutnie nie przyćmiewa wątku kryminalnego. I chociaż patrząc z boku dochodzę do wniosku, że tej miłości nie uświadczy się w książce zbyt wiele, wywołuje ona ciepły uśmiech i pewnego rodzaju nadzieję na przyszłość. Poza tym William Murdoch po raz kolejny totalnie mnie rozczulił swoją nieporadnością w kontaktach z kobietami.

Skoro wspomniałam już o głównym bohaterze, nie mogę pominąć milczeniem tego, co najbardziej podobało mi się w tej powieści. Autorka nareszcie delikatnie uchyliła rąbek tajemnicy w związku z dzieciństwem detektywa. Wcześniej były to dosłownie jednozdaniowe wzmianki; tym razem mogłam się przekonać, że przeszłość Murdocha jest tak mroczna, jak się spodziewałam. Dzięki temu dostałam pełniejszy obraz tej postaci i lepiej ją zrozumiałam. Jednocześnie ubolewam, że nieco kuleje kreacja bohaterów drugoplanowych. Poza małżeństwem Kitchenów, u których detektyw mieszka, o innych wiemy niewiele ponad podstawowymi informacjami. Wyczekuję też niecierpliwie pełniejszego opisu tego, co wydarzyło się z dawno narzeczoną Murdocha i mam ogromną nadzieję, że autorka mnie pod tym względem nie zawiedzie.

„Biedny Tom już wystygł” nie dorównuje co prawda swoim dwóm poprzedniczkom, jednak książka mimo wszystko się broni, głównie przez zachowanie charakterystycznej dla serii atmosfery. Drobne usterki nie przeszkodziły mi w czerpaniu przyjemności z czytania, a co za tym idzie, nie mogę się już doczekać kolejnego tomu. 


Za możliwość przeczytania książki serdecznie dziękuję Wydawnictwu Oficynka.

8 komentarzy:

  1. Przede wszystkim - genialny tytuł, naprawdę! Jedna z takich książek, po które mogłabym sięgnąć tylko i wyłącznie zaintrygowana tytułem. Ale skoro to tom trzeci, to może najpierw zainteresuję się wcześniejszymi, by sprawdzić, czy to coś dla mnie. Chociaż szkoda, że poziom w porównaniu do poprzednich części nieco spadł...
    medycy nie gęsi

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przede mną czwarty tom (a mają być jeszcze trzy), więc zobaczymy, jak z tym poziomem :) Książek o Murdochu właściwie nie trzeba czytać chronologicznie, każda powieść to inna zagadka kryminalna, więc bez zachowania kolejności bez problemu można się połapać w fabule :)

      Usuń
  2. czytałam tylko pierwszy tom tej serii, a już polubiłam Murdocha. szkoda, że to najsłabsza część, ale przypomniałaś mi ten klimat dawnego Toronto i chętnie wróciłabym do tego miasta :) pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W takim razie polecam lekturę dalszych tomów :D Ja muszę jeszcze kiedyś zerknąć na serial :)

      Usuń
  3. Nie znałem tego autora, ale brzmi bardzo ciekawie. Tak jak napisała jedna z moich przedmówczyń - już sam tytuł sprawia, że ma się ochotę sięgnąć po tę książkę :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W sumie cała seria ma ciekawe tytuły i naprawdę przyjemne dla oka okładki - ale treść jest jeszcze lepsza :)

      Usuń
  4. Odwiedzam ulubione blogi i na wszystkich(na razie odwiedziłam 5) nie mogę się odnaleźć. Wszyscy coś zmieniają, cieszę się, że nie jestem jedyna! U Ciebie zachwyca mnie logo, dzięki niemu czuję romantyczny klimat, jest cudnie! ;)
    Pewnie nie uwierzysz, ale pierwszy raz czytam o tym detektywie. Kryminały lubię, a takie ze szczyptą romansu tym bardziej(choć ja się potrafię dopatrzeć często go tam, gdzie nie ma) :)

    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Logo zrobiła dla mnie moja bardzo uzdolniona koleżanka, więc cieszę się, że Ci się podoba <3
      O serii o Murdochu nie mówi się wiele, a wielka szkoda, bo zdecydowanie jest warta uwagi :) I nawet nie wiesz, jak bardzo Cię rozumiem co do tego dopatrywania się romansu... :D

      Usuń

...