„I tak dalej” Wiktor Orzeł


Karol żyje na kredyt. Stracił pracę i zarazem jedyne źródło dochodu, a jego najbliższymi znajomymi są diler narkotyków i schizofrenik. Dni mijają nieubłaganie, ale dla niego czas to tylko abstrakcja, coś nieuchwytnego, płynnego. Nawet pod wpływem amfetaminy czy alkoholu świat wydaje mu się pozbawiony głębszego sensu. Na trzeźwo jest jeszcze gorzej. Dlatego Karol woli znikać w oparach papierosowego dymu, niż próbować zmierzyć się ze światem.

Tytuł: „I tak dalej”
Autor: Wiktor Orzeł
Wydawnictwo: Novae Res
Liczba stron: 134
Rok wydania: 2017

„I tak dalej”, debiutancka, niewielka książka Wiktora Orła wali z grubej rury już na początku. Wystarczy zerknąć na okładkę, która, nawiasem mówiąc, jest genialna – stanowi znakomite podsumowanie głównego bohatera, to swoista faktura wystawiona za jego życie. Powieść szybko wciąga czytelnika w klimaty skrajnego dekadentyzmu, depresji, używek i lekceważenia wszelkich konsekwencji. Właściwie już przy czytaniu czegoś takiego można dostać doła, ale zapobiega temu kilka rzeczy, o których za chwilę.

Książka daje świetną okazję do zajrzenia do głowy kogoś takiego jak Karol: człowieka na marginesie, nieradzącego sobie z najprostszymi czynnościami, wykluczając oczywiście picie czy zażywanie narkotyków. Jego myśli biegają w naprawdę różnych kierunkach, a co za tym idzie, można odnieść wrażenie, że to bardzo inteligentny i bystry facet – tylko najwyraźniej cholernie się pogubił. Karol stara się zagłuszyć swój ból, jednocześnie robiąc sobie coraz większą krzywdę. Czytelnik może obserwować, jak bohater stopniowo się stacza, jak ostatnie nitki, które pozwalały mu kontrolować swoje życie, zaczynają się urywać. Nie da się ukryć – wejście w psychikę kogoś takiego, na dodatek dość wnikliwe, daje do myślenia.

O dziwo mimo podjętej tematyki nie miałam poczucia tzw. „ciężkości”, fabuła nie sprawiała, że sama miałam ochotę iść się upić i wszystko olać. Choć akcja nie jest raczej skomplikowana, bardzo intrygowała, głównie dzięki niezwykle naturalnemu językowi (przekleństwa, potocyzmy – samo życie) oraz elementom humorystycznym. Właściwie w większości przypadków jest to czarny humor, ale ponieważ do mnie coś takiego trafia, czułam się pod tym względem dopieszczona. Ponadto atmosfera przesiąknięta oparami alkoholowymi i dymem kolejnych papierosów została dodatkowo podkreślona przez umiejętne balansowanie na granicy jawy i snu, rzeczywistości i majaków. Pojawiają się sceny, które wytrącają czytelnika z równowagi. Nie wiadomo, gdzie kończy się prawda, a zaczynają pijackie czy też narkotyczne halucynacje. Ten zabieg bardzo mi się spodobał, bo pozwalał się zaangażować i odczuć chociażby namiastkę tego, co przeżywał Karol.

Ale... Tak, magiczne „ale”. W książce poruszone są naprawdę trudne tematy: uzależnienie od używek, depresja, schizofrenia, przejawy innych zaburzeń psychicznych, samobójstwo. To naprawdę delikatny i wrażliwy grunt. Nie twierdzę, że autorowi zabrakło empatii – wprost przeciwnie, całkiem naturalistycznie mu to wyszło, bez koloryzowania – jednak zastanawiam się, czy te niewiele ponad 130 stron to tak czasem nie za mało. Czy rzeczywiście tak niewielka objętość pozwala dobrze opisać zjawiska wymienione wcześniej? Ano właśnie. O ile psychikę Karola poznajemy całkiem nieźle, o tyle charakterystyka pozostałych bohaterów jest raczej szczątkowa. Ogranicza się do kilku podstawowych cech i choć zwykle jest szansa ocenić, czy lubi się tę osobę czy nie, to jednak nie sposób się do tych postaci przywiązać. Poszczególne tematy są raczej jedynie „muśnięte”, to takie brodzenie na płyciźnie, podczas gdy podobne motywy raczej zasługują na szersze rozwinięcie. 

Żeby nie było, doceniam oszczędność formy. Nie było przedłużania, dramatyzowania czy przerysowania. W sumie upchnięcie tylu rzeczy na tak niewielu stronach zasługuje na podziw. Zakończenie również robi wrażenie; pozostawia czytelnika z pytaniami bez odpowiedzi, zawieszonego i lekko skołowanego. Właściwie poczucie chaosu w przypadku tej książki to rzecz całkowicie naturalna.

„I tak dalej” to udany i intrygujący debiut, na pewno wart uwagi. Z chęcią poznam dalszą twórczość Wiktora Orła, zwłaszcza że widzę spory potencjał w jego lekkim i zgrabnym stylu. Ta pierwsza powieść może nie należy do arcydzieł i z całą pewnością wiele jej do ideału brakuje, ale jakoś nie sposób wyrzucić tej książki z pamięci. Jest tak niewielka, że jakoś włazi, wżera się w umysł i nie chce stamtąd wyjść.

7/10

Za możliwość przeczytania książki serdecznie dziękuję autorowi.

10 komentarzy:

  1. Czarny humor przemawia również do mnie, dlatego lubię widzieć go w książkach czy serialach. "I tak dalej" mi zapadło w pamięć, chociaż może nie była to książka z najwyższej półki. Ale jeśli chciałabyś poznać nieco szerzej moją opinię, to zapraszam na bloga, bo kilka dni temu pojawiła się recenzja tej właśnie książki :)
    BOOK MOORNING

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Yup, muszę zerknąć na Twoją recenzję - nie chciałam czytać przed napisaniem swojej, żeby się podświadomie czymś nie zasugerować :D

      Usuń
  2. Wydaje się być całkiem ciekawa ;) Choć mój "must read" to zdecydowanie nie będzie.

    OdpowiedzUsuń
  3. Trudna tematycznie książka. Trzeba mieć do niej odpowiednie nastawienie i nastrój.

    OdpowiedzUsuń
  4. Musiałabym mieć ochotę na tego typu literaturę, bo inaczej odłożyłabym tą książkę po kilku stronach. Niemniej jednak widzę, że jest naprawdę warta uwagi. Zwłaszcza wiele aspektów mnie przekonało, które zaznaczyłaś w recenzji :)
    Będę miała na uwadze. Pozdrawiam cieplutko ♥
    Skryta Książka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Fakt, do takiej książki trzeba mieć chęć. Do mnie trafiła w dobrym momencie, co chyba widać po recenzji :)

      Usuń
  5. Sam opis kojarzy mi się trochę z moim ukochanym "Milion małych kawałków" J. Frey, którego czytałam chyba pięć razy i koleżanka zagroziła, że zabierze mi jeśli zacznę jeszcze raz "tę głupią książkę". No zraniła mnie poważnie wtedy i zachwiała podwalinami naszej przyjaźni :D
    W każdym razie mnie zachęciłaś. Może to trochę nietaktowne, gdybym napisała, że lubię taką tematykę, ale z całą pewnością mnie ciekawi. Uwielbiam "babrać się" w psychice postaci, a tutaj mamy pole do popisu. Zwłaszcza, że autor musi się naprawdę niesamowicie wczuć, aby stworzyć coś realistycznego, co przekona czytelnika. Chyba, że ma to podpada to pod autobiografię (tak jak u Freya!), ale to już wyższa szkoła jazdy.
    W każdym razie zapisuję sobie w planach czytelniczych :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie miałam jeszcze okazji przeczytać "Milion małych kawałków", choć sporo już o tej książce słyszałam :D Na pewno nadrobię! "I tak dalej" jest dość oszczędne w słowach, ale moim zdaniem dobrze oddaje klimat i emocje, także jak najbardziej byłam przekonana :)

      Usuń

...