Na ekranie: „Carol”


Therese Belivet (Rooney Mara), Czeszka z pochodzenia, pracuje w sklepie i marzy o karierze dobrego, szanowanego fotografa. Chociaż niewielka pensja pozwala jej się utrzymywać, a u jej boku jest kochający chłopak, dziewczyna nadal pragnie czegoś więcej. To pragnienie rozbudza pojawienie się Carol (Cate Blanchett), dystyngowanej, intrygującej kobiety w średnim wieku. Obie zbliżają się do siebie, mimo że Carol jest w trakcie trudnego rozwodu, do którego usiłuje nie dopuścić jej nadal zakochany, zazdrosny mąż.

Z góry przepraszam za ten kulawy opis powyżej, niezbyt mi to wyszło. Poza tym nie jestem w stanie na spokojnie opowiedzieć o tym filmie, ponieważ kompletnie mnie oczarował. Odkąd tylko obejrzałam zwiastun, bardzo chciałam obejrzeć „Carol”, ale nie przypuszczałam, że tak się to skończy. Produkcja szybko awansowała do moich ulubionych, jako że przez całe dwie godziny nie byłam w stanie oderwać oczu od ekranu.
Tak, „Carol” to przede wszystkim historia o miłości, ale absolutnie niebanalna i pokazana w piękny, emocjonalny sposób. Therese jest jeszcze młodziutka, kiedy do jej życia wkracza kobieta już doświadczona, jednak wciąż rozdarta między tym, czego chce, a tym, co „trzeba”. Ich uczucie rozwija się bardzo spokojnie, widz dostrzega pojedyncze, czasem ledwo widoczne znaki świadczące o tym, że obie są sobą zafascynowane. Do kulminacji rodzącego się między nimi napięcia dochodzi podczas wspólnej podróży, czego – bądźmy szczerzy – można się było spodziewać, kiedy tylko padł taki pomysł. W miłości między dwiema kobietami, którą zarysował Todd Haynes, nie ma wulgarności czy zbędnego patosu. Nie brakuje za to szybszego bicia serca i zmysłowości.


Oczywiście taki temat pociąga za sobą inne, wśród nich króluje pytanie o moralność i tolerancję wobec odmiennej orientacji seksualnej. Carol stłamsiła swoją prawdziwą naturę, wyszła za mąż, urodziła córeczkę, jednak nie potrafiła dłużej udawać, że jest kimś innym. Jeszcze zanim poznała Therese zdecydowała się na rozwód, miała dość życia w kłamstwie. Tymczasem jej beznadziejnie oddany mąż chyba już wolałby zastać w swoim łóżku sąsiada, niż zaakceptować fakt, że jego żona pragnie innej kobiety. Zazdrość i upokorzenie sprawiły, że postanowił zaatakować Carol jej własną bronią w trakcie batalii o opiekę nad córką.
Tolerancja czy jej brak to wciąż obecny wśród nas problem. W filmie został oddany bardzo jasno: bohaterka walcząca o swoje prawa budzi podziw i szacunek, odbiorca otwarcie jej kibicuje. Myślę, że każda kobieta mogłaby czerpać przykład z jej determinacji.
Skoro już o tym mowa, jest chyba oczywiste, że za królową tego filmu uważam Cate Blanchett. Słowo daję, uroda tej kobiety nie przestaje mnie zachwycać. Jako Carol była momentami nieco chłodna, ale wciąż piękna i wrażliwa. W tytułowej roli wypadła zjawiskowo, zawsze dobrze ubrana, umalowana, z nieodłącznym papierosem w ręku. Przy Therese porzuciła maskę opanowanej, twardej kobiety. Co do jej filmowej partnerki, też nie mam zarzutów, Rooney Mara świetnie zagrała nieco nieśmiałą, ale bardzo uczuciową dziewczynę, onieśmieloną nowymi doświadczeniami w życiu. Te dwie aktorki zdecydowanie przyćmiły resztę obsady, równie dobrze mogłoby jej tam wcale nie być.


Ujęcia wydały mi się przemyślane i dopracowane. Nie ma tu przerysowania czy przesady, wszystko zostało odpowiednio wyważone – łącznie ze sceną intymnego zbliżenia, które jest bardzo sensualne. Podobało mi się też zakończenie, dość przewidywalne, aczkolwiek wciąż pozostawiające pole do domysłów. Klimat lat ’50 podkreślała przepiękna muzyka, za którą Carterowi Burwellowi zdecydowanie należała się nominacja do Oscara.
O „Carol” mogę opowiadać w samych superlatywach. To opowieść o miłości, nie tylko romantycznej, o walce w obronie własnych przekonań, o rodzinie, odrzuceniu, poczuciu niesprawiedliwości. Mogłabym wymieniać w nieskończoność, więc podsumuję to krótko: obejrzyjcie, naprawdę warto



źródło plakatu i zdjęć: filmweb

14 komentarzy:

  1. Moje ukochane klimaty. Ten film ciekawi mnie już od pewnego czasu, koniecznie obejrzę. Cate wygląda przepięknie. Pozdrawiam! :)

    www.majuskula.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też jakiś czas się na niego czaiłam, ale nie spodziewałam się, że aż tak mi się spodoba :) Cate jest niesamowita!

      Usuń
  2. Chcę obejrzeć. Wcześniej jakoś tak omijałam informacje o filmie, ale Twoja pełna emocji recenzja mnie kupiła! Nie oglądałam jeszcze filmu, w którym ukazywana byłaby miłość dwóch kobiet, jestem zaintrygowana i zaciekawiona. :) W serialach mi to nie przeszkadza w ogóle, a nawet uważam je w jakiś sposób na jeszcze bardziej słodkie. ;) Choć wiem, że tutaj temat ten jest poważniej ukazany.

    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Film jest naprawdę piękny, więc jeśli lubisz podobne wątki, to na pewno Ci się spodoba :)

      Usuń
  3. bardzo chętnie obejrzę film, ale najpierw przeczytam książkę. pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja wyjątkowo nie mogłam się powstrzymać i najpierw obejrzałam film :)

      Usuń
  4. Skoro tak zachęcasz to osobiście nie mogę się doczekać oglądnięcia tego filmu. Przyznam szczerze, że jeszcze o nim nie słyszałam, ponieważ rzadko coś oglądam. Pora to zmienić :)
    Buziaki!
    skrytaksiazka.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Koniecznie! Mam nadzieję, że Ci się spodoba :)

      Usuń
  5. Opis filmu i aktorka Cate Blanchett (też ją bardzo lubię :) ) sprawiły, że film na pewno będę chciała obejrzeć; a po Twoich słowach wiem - że na pewno ja też będę zachwycona tą ekranizacją. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W takim razie musisz mi dać znać, jak Ci się podobał, kiedy już obejrzysz :D

      Usuń
  6. Ależ się cieszę, że Ci się podobał. Wiele osób narzeka, że jest nudny, a mnie również bardzo oczarował. Cate była cudowna, ale Rooney też genialnie oddała charakter swojej postaci. No i właśnie to o czym wspomniałaś - genialna po prostu muzyka. Do tej pory odsłuchuję soundtracku <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeśli ktoś oczekiwał nie wiadomo jakiego dynamizmu, to mógł się rozczarować - ja dostałam dokładnie to, czego chciałam, a nawet więcej. Cudowny film <3

      Usuń
  7. Hej, nominowałam Cię do Liebster blog Award! Jeśli masz ochotę odpowiedzieć na kilka pytań po więcej szczegółów zapraszam tu: http://castleona-cloud.blogspot.com/2016/03/leibster-blog-award-po-raz-siodmy.html

    OdpowiedzUsuń

...