ZAPOWIEDŹ: „Kociarz” Kristen Roupenian


Kociarz, Kristen Roupenian, Wydawnictwo Muza, opowiadanie, zbiór opowiadań, książka, recenzja, zapowiedź

Jeśli jesteście na tym blogu od jakiegoś czasu, to na pewno się zorientowaliście, że niezbyt często piszę o zbiorach opowiadań. Nie to, że ich nie lubię, ale jednak zdecydowanie chętniej sięgam po jednolite, pojedyncze historie, choć jednocześnie doceniam piękno krótkiej formy, zwłaszcza gdy autor potrafi na zaledwie kilkunastu stronach oddać to, co innym może nie wyjść na kilkuset. I wydaje mi się, że tak właśnie będzie z „Kociarzem” Kristen Roupenian. 

Tytuł pochodzi od jednego z opowiadań, które dało zresztą początek zbiorowi. Zostało opublikowane na łamach magazynu „The New-Yorker” i szybko stało się prawdziwym fenomenem literackim. „Kociarz” pobił wszelkie rekordy – stało się najchętniej czytanym opowiadaniem w 2017 roku i najchętniej czytanym opowiadaniem w historii całego magazynu (2 miliony razy). Co urzekło czytelników w tak prostej short-story, opowiadającej o Margot, która wybiera się na randkę z nowopoznanym mężczyzną i spędza z nim dość niefortunną noc? 

W prozie Kristen Roupenian chodzi o prostotę. O naturalność, o dosłowność, o zupełną szczerość. W swoich opowiadaniach autorka chce poruszać na pierwszy rzut oka przyziemne tematy, jednocześnie dokonując dogłębnej analizy współczesnego społeczeństwa i relacji międzyludzkich. Jej zamierzeniem nie było występowanie w roli nauczyciela czy proroka, pisarka nie diagnozuje ludzi wprost; zamiast tego jej historie mają budzić i duże emocje, i refleksje, a wnioski płynące z jej opowieści mają być wyjątkowo prawdziwe i przenikliwe. 

Jestem po lekturze tytułowego opowiadania i muszę powiedzieć, że nie robi dużego wrażenia... od razu. Jeśli ktoś niespecjalnie uaktywni procesy myślowe podczas czytania, to nawet nie zauważy, kiedy dotrze do końca i pewnie wzruszy ramionami, dziwiąc się, co jest takiego wyjątkowego w tym, przez co prowadzi nas Margot. Dziewczyna poznaje Roberta i po tym, jak wymieniają się numerami telefonów, zaczynają do siebie pisać. Margot szybko staje się zauroczona mężczyzną, dlatego randka wydawała się czymś oczywistym. Problem w tym, że czar prysł. A jednak pozwoliła zaprowadzić się do jego mieszkania i rozebrać, pozwoliła na to, by uprawiali seks, bo... jakoś tak głupio się było wycofać. 

„Kociarz” bardzo trafnie zwraca uwagę na przykre stereotypy i sztywne oczekiwania, jakie wysuwa wobec nas społeczeństwo. Doprowadza to do sytuacji, w których dziewczyna mówi „tak” dla „świętego spokoju”, bo uważa, że na odmowę już za późno. A na to nigdy nie jest za późno. Przyznaję, że po przeczytaniu sama byłam tą osobą opisaną wyżej, która nie od razu załapała sedno tej historii i zaczęła się zastanawiać, czy jest sens przeczytać cały zbiór, skoro to kluczowe opowiadanie okazało się tak pospolite. Ale im dłużej nad tym myślałam, tym dochodziłam do wniosku, jak znakomicie autorka połączyła minimalizm formy i języka z nieco smutnym, ale przecież rzeczywistym obrazem świata

Premiera zbioru „Kociarz”, który ukaże się nakładem Wydawnictwa Muza, już 24 kwietnia.

3 komentarze:

  1. Nie jestem fanką krótkich form więc raczej się nie skusze,

    pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. Jeszcze się nie przekonałam do zbiorów opowiadań ;)
    ~Pola
    www.czytamytu.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń

...