Na ekranie: „Wiek Adaline”


Adaline jest kobietą niezwykłą, nie ma to jednak nic wspólnego z jej niesamowitą urodą czy intelektem. Na skutek wypadku przestaje się starzeć i na zawsze pozostaje zamknięta w dwudziestokilkuletnim ciele. Kiedy ukrycie tej nietypowej przypadłości zaczyna sprawiać coraz więcej problemów, Adaline wybiera ucieczkę, zdecydowana na życie pod fałszywymi nazwiskami, które uniemożliwia jej nawiązanie bliższej relacji z kimkolwiek. Tylko jak tu nie zdradzić swojego sekretu, gdy na horyzoncie pojawia się atrakcyjny mężczyzna?
Zapragnęłam obejrzeć ten film z dwóch powodów. Po pierwsze: pomysł na fabułę, po drugie: Blake Lively, która wcieliła się w tytułową rolę. Aktorkę tę znam z Plotkary, jednego z moich ulubionych seriali i jak dotąd nie miałam okazji zobaczyć jej w innej produkcji. Byłam ciekawa, czy aktorstwo Lively ewoluowało – z zadowoleniem stwierdzam, że tak, i to bardzo. Ale o tym za chwilę.
Całość wypadła w moich oczach bardzo pozytywnie. Film nie jest przesadnie sentymentalny, chociaż sporo tu melancholii, powrotów do przeszłości i refleksji. Nieśmiertelność, będąca częstym tematem książek, nie została tutaj ukazana jako dar, a raczej przekleństwo. Adaline się dusi: nie może spędzać z córką tyle czasu, ile by chciała, co kilka lat przeprowadza się w inne miejsce i tym samym opuszcza ludzi, z którymi pragnie się przyjaźnić. Unika zdjęć, by po wielu latach nie prowokować niewygodnych pytań. Wiecznie młoda i piękna, a mimo to nieszczęśliwa i zdystansowana; trudno nie czuć współczucia do bohaterki, chociaż jako kobieta i po prostu człowiek chwilami też chciałabym zatrzymać czas. Stąd łatwo wyciągnąć pewien morał: „uważaj na to, czego pragniesz”.
Przed obejrzeniem trochę się obawiałam, że twórcy zmienili ten film w typowe romansidło – dwoje ludzi wpadnie na siebie przypadkiem, zakocha się w sobie i mimo wielu przeciwności ostatecznie będą żyli długo i szczęśliwie. Jasne, wątek miłosny zajmuje istotne miejsce, ale jest ukazany w nieprzesadzony i moim zdaniem niebanalny sposób. Na pierwszy rzut oka główną osią filmu są wątpliwości Adaline, która zastanawia się nad wyjawieniem prawdy ukochanemu, sądzę jednak, że najważniejsze są tutaj ludzkie relacje, zwłaszcza na płaszczyźnie rodzinnej. W tym aspekcie z najlepszej strony ukazała się Ellen Burstyn, grająca córkę głównej bohaterki. Jej siła wobec faktu, że nie może widywać się z matką na co dzień, wyrozumiałość i niegasnące poczucie humoru zrobiły na mnie duże wrażenie. Nie ma co, Flemming to moja ulubiona postać. Jest też William Jones (w tej roli świetny Harrison Ford), który przez wspomnienie o pierwszej miłości z podwójną mocą przekonuje się, jak bardzo kocha żonę. I to właśnie on przekonuje swojego syna Ellisa (Michiel Huismen), by walczył o to, co dla niego najważniejsze.
Blake Lively była w tym filmie bardzo miłym zaskoczeniem. Chociaż jestem zdecydowaną fanką jej urody, jako Serena van der Woodsen z Plotkary zirytowała mnie niezliczoną ilość razy i bałam się, że to samo będzie w przypadku „Wieku Adaline”. Nic bardziej mylnego. Nie widziałam Sereny ani przez chwilę, aktorka od początku do końca była kobietą uciekającą od czasu, który nie pozostawia na jej wyglądzie nawet najmniejszej rysy. Wzbudzała sympatię i całą masę ciepłych uczuć. Za to należą jej się brawa.
Jeśli chodzi o całość, być może nie jest to film ze zdumiewającą, odkrywczą fabułą (bo spójrzmy prawdzie w oczy, jak wielu reżyserów wałkowało już problem nieśmiertelności?), ale zdecydowanie skłania do przemyśleń i zwraca naszą uwagę na więzi międzyludzkie. Kolejne wydarzenia da się dość łatwo przewidzieć, jednak nie przeszkadza to w ogólnym odbiorze. Poszczególne sceny niejednokrotnie wzruszają albo wywołują szeroki uśmiech. Krótko mówiąc: tytuł idealny na chłodny, pełen nostalgii wieczór.
Polecam tak naprawdę wszystkim. Spotkałam się z opiniami, że film jest zbyt naiwny, zbyt płytki – według mnie w tym tkwi cały urok. Przyjemnie wejść w taki oderwany od rzeczywistości świat, tym bardziej, że ukazane w nim problemy pozwolą na uświadomienie sobie kilku rzeczy.  

32 komentarze:

  1. no właśnie też czytałam różne opinie na temat tego filmu, jedni twierdzili, że jest nijaki, a drudzy go zachwalali. Ja jednak z chęcią obejrzę "Wiek Adaline" :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie jest to arcydzieło, ale nie nazwałabym go też słabym filmem, dlatego myślę, że warto obejrzeć :)

      Usuń
  2. Kiedyś chciałam iść na to do kina, bo akurat miałam wolne bilety, ale jak zwykle plany się zmieniły i w końcu nigdzie nie poszłam i do dziś żałuję, ale mam nadzieję, że w końcu uda mi się to obejrzeć. Co prawda nigdy nie byłam fanką podobnych filmów, ale ten wydał mi się dość ciekawy :) Kiedyś na pewno się zdecyduję :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też chciałam iść do kina, ale jakoś nie było mi po drodze. Obejrzałam z polecenia i naprawdę się nie zawiodłam, wydaje mi się, że Tobie też się może spodobać :)

      Usuń
  3. Dobrze, że wątek miłosny jest dobrze usadowiony w całej historii. Zachęciłaś mnie, z chęcią przeczytam :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Kocham ten film! <3 Obejrzałam go z lekkim wahaniem, ale nie żałuję tego był świetny!
    Buziaki :*
    Książkowy duet

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też do końca nie wiedziałam, co z tego będzie, a spodobał mi się bardzo :D

      Usuń
  5. Uwielbiam Blake Lively już od czasów "Plotkary". Świetnie wypada na ekranie, wie jak zagrać, by było dobrze. :) Film z pewnością obejrzę. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zdecydowanie grać umie, chociaż za Sereną nadal nie przepadam, po prostu irytowała mnie ta bohaterka :D

      Usuń
  6. Obił mi się kiedyś o uszy tytuł tego filmu, ale jakoś nie zainteresował mnie na tyle, by zagłębić się w opis fabuły... a tu się okazuje, że to coś dla mnie - przynajmniej jeśli chodzi o koncepcję niestarzenia się (chyba mi zostało po Portrecie Doriana Graya). A skoro wątek romantyczny nie jest tragiczny i przesłodzony, to czemu nie? ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Uwielbiam Doriana Graya i co prawda nie skojarzyłam tych dwóch tytułów, ale fakt, koncepcja nieco podobna, choć tytułowa Adaline nie zmieniła się w tak dramatyczny sposób pod wpływem długowieczności. Ja kocham romanse, więc mogę być nieobiektywna, tak czy siak uważam, że ten wątek miłosny jest tutaj bardziej na drugim planie, jako tło :)

      Usuń
  7. Obił mi się ten film o uszy i trochę zaciekawił, ale jeszcze jakoś nie miałam okazji go obejrzeć. Może wkrótce :)
    drewniany-most.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W każdym razie polecam, pościgów i wybuchów tu nie ma, ale przyjemnie się ogląda :)

      Usuń
  8. Ten film przypomniał mi inny o podobnej tematyce, wiek. "Ciekawy przypadek Benjamina Buttona" to opowieść o chłopcu, który urodził się w ciele 90-cio latka i czym bardziej się starzał, tym młodniał z wyglądu. Jeśli jeszcze nie oglądałaś, to serdecznie polecam. Ja za to z chęcią obejrzę "Wiele Adaline" chociażby ze względu na wątek miłosny. Wychodzi tu ze mnie niepoprawna romantyczka ^^

    zaczarowana-me.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Benjamina Buttona jeszcze nie oglądałam - podkreślam jeszcze, bo to jeden z tych tytułów, które mogłabym zaliczyć do kategorii "must watch". "Wiek Adaline" to bardzo sentymentalny film, więc wierzę, że Ci się spodoba.

      Usuń
  9. Jeszcze nie miałam okazji go obejrzeć, ale z wielką chęcią to nadrobię! :)


    Pozdrawiam,
    http://miedzypolkami-ksiazki.blogspot.com/2016/01/liebster-blog-award-3.html

    OdpowiedzUsuń
  10. Ja też jestem fanką urody Blake, ale czasami mnie irytowała jako Serena w Plotkarze. Tym lepiej, że twierdzisz, że tutaj Cię zaskoczyła :) Sam film bardzo chętnie obejrzę pomimo tego, że temat oklepany i mało oryginalny!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bo Serena jest po prostu denerwująca :D Ale Adaline nie ma nic, co by ją przypominało, więc chociażby dlatego ogląda się tak przyjemnie :)

      Usuń
  11. Aktorkę również kojarzę z Plotkary, którą w te wakacje planuję wreszcie obejrzeć w całości. :) Podoba mi się, że jej gra aktorska była jeszcze lepsza. Temat nieśmiertelności może już ograny przez wielu twórców, ale chciałabym zobaczyć tę produkcję. ;)

    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja Plotkarę oglądałam już dwa razy, uwielbiam :D Blake zdecydowanie się rozwinęła i błyszczy w tym filmie.

      Usuń
  12. Oglądałam niedawno. Nie wciągnął mnie jakoś szczególnie mocno, miałam wrażenie, że twórcy mogliby się bardziej postarać, ale ogólnie nie był zły i dałabym mu takie mocne 8/10 xd

    Ej... czy wszyscy oprócz mnie oglądali Plotkarę?? Jestem w tyle. ;c

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też nie dałabym mu więcej, są o niebo lepsze filmy, ale jednak mnie urzekł :) Ja długo omijałam "Plotkarę" szerokim łukiem, jakoś później zaczęłam oglądać, w sumie z nudów... I bach :D

      Usuń
  13. Zgadzam się, że jest całkiem przyjemny i że jest miły dla oka i że Blake wypadła nieźle, ale popieram też to, że całość filmu wypada jakoś blado. Nie wiem w zasadzie dlaczego, bo ogólnie jest dobrze, nawet bardzo dobrze, a jednak coś jest nie tak...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bo to nie jest żadne arcydzieło, sama też bym go tak nie nazwała, po prostu fajny film na leniwy wieczór :)

      Usuń
  14. Czekałam na tę recenzję i teraz jestem bardzo zainteresowana tym filmem. :) Na pewno prędzej, czy później go obejrzę. :) Obecnie oglądam filmy francuskie, które pojawiły się w ramach "My French Film Festival" :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja niestety rzadko oglądam francuskie produkcje, bo jestem w tej mniejszości, która nie lubi brzmienia tego języka :D

      Usuń
  15. Koniecznie muszę obejrzeć ten film ze względu na Blake Lively, którą ubóstwiam jako aktorkę! :D
    skrytaksiazka.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Piękna kobieta! I faktycznie dobra aktorka :D

      Usuń
    2. Lubię banalne filmy, nieprzekombinowane z subtelnym wątkiem miłosnym, mimo że faktycznie temat nieśmiertelności był omawiany niezliczoną ilość razy czy to w książkach czy to w filmach =) mimo wszystko chętnie obejrzę ten film <3 Blake Lively... Tylko dla niej oglądałam Plotkarę więc niezmiernie się cieszę, że będę mogła ją podziwiać w Wieku Adaline =)
      Pozdrawiam cieplutko :*
      http://atramentowe-ruiny.blogspot.com/?m=1

      Usuń
    3. To skoro lubisz takie filmy, to "Wiek Adaline" na pewno Ci się spodoba :)

      Usuń

...