Jego
powieść Czarna samica kruka: Lot nad
krawędzią świadomości miała niesamowity klimat [link do recenzji]. Nie
tylko o niej rozmawiałam z Dariuszem Pawłowskim – ale także o podróżach,
pisaniu czy... seryjnych mordercach :) Zapraszam serdecznie na wywiad.
AIVALAR: Z kilku informacji
biograficznych wiadomo, że jest pan ogromnym miłośnikiem podróży. Czy jest
takie miejsce, które wywarło na panu szczególne wrażenie?
DARIUSZ
PAWŁOWSKI: Tak, to prawda. Zwiedziłem wiele krajów, które w powszechnym
wyobrażeniu (głównie dzięki mediom) przeciętnego Europejczyka uchodzą za nie
tylko dziwne, ale i niebezpieczne. Jeśli miałbym wybrać państwo, które
chciałbym jeszcze raz odwiedzić, bez wahania wskazałbym na Iran. Jest to kraj
tak fascynujący, tak pełen niesamowitych zabytków, a mieszkający w nim ludzie
są tak przyjaźnie nastawieni (przynajmniej byli do mnie, bo specjalnie wielu
turystów nie udało mi się tam spotkać), że wyprawę do niego polecam
każdemu. Ponadto sama możliwość przebywania w miejscach, gdzie rozgrywały się wydarzenia,
które miały ogromny wpływ na to, że historia świata potoczyła się tak a nie
inaczej, jest bardzo ekscytująca.
Mimo tego, że pańskie wyprawy
często kierują się w stronę egzotyki, umieścił pan akcję Czarnej samicy kruka w ojczystej Warszawie. Dlaczego?
Głównie
dlatego, że Warszawa jest moim rodzinnym miastem. Znam je i właśnie w nim czuję
się najlepiej. A poza tym uważam, że Warszawa jest tak samo wspaniałym miastem
jak dajmy na to Berlin, Sztokholm czy Chicago. Nawet na umiejscowienie akcji
książki o takiej tematyce jak Czarna
samica kruka.
Bywało, że idąc warszawską ulicą,
wyobrażał pan sobie sceny, które potem znalazły się na kartach książki?
Podczas
pisania Czarnej samicy kruka: Lot...
nie, ale przyznam się pani, że pracuję teraz nad jej kontynuacją (Czarna...: Idzie za tobą śmierć, siostro)
i część akcji jest umiejscowiona w starym Porcie Praskim. Jako siedmio- czy
ośmiolatek wraz z kilkoma kolegami zrywaliśmy się ze szkoły i chodziliśmy
tam bawić się w wojnę czy cokolwiek, co małemu dzieciakowi strzeliło do głowy.
Zapominaliśmy wtedy o bożym świecie i często te nasze „wojny” przeciągały się
do późnych godzin wieczornych, co, niestety dla nas, kończyło się rozmową z rodzicami.
Dość burzliwą, rzecz jasna. Ale do czego zmierzam; te miejsce było kiedyś pełne
starych, pordzewiałych barek rzecznych i statków. To był dosłownie taki
„cmentarz rzeczny”, otoczony przedwojennymi budynkami portowymi czy starymi
kamienicami z czerwonej cegły. Wieczorami, szczególnie zimowymi, w świetle
księżyca, te miejsce wyglądało tak niesamowicie i fantastycznie, jakby było
wyjęte z jakiejś strasznej baśni. Na tyle mocno utkwiło mi to w pamięci, że
jedna ze scen, które będą się rozgrywały w kontynuacji Czarnej samicy kruka, odbędzie się
właśnie tam. Oczywiście, teraz już ten port wygląda zupełnie inaczej i w niczym
nie przypomina tego miejsca, które miało swojego niepowtarzalnego ducha.
Kolejnym miejscem jest Puszcza Kampinoska, gdzie będzie rozgrywała się spora
część akcji. Ogromną jej część stanowią nieprzebyte ostępy leśne i bagna,
które piorunujące wrażenie wywołują nocą, szczególnie kiedy unosi się nad nimi
mgła. Przyzna pani, że jest to idealne miejsce dla horrorów czy thrillerów.
Jedna ze scen finałowych prawdopodobnie będzie się rozgrywać też w
starych, nieczynnych już budynkach zbiorników gazu Gazowni Warszawskiej na
warszawskiej Woli. Jest to piękny i warty zobaczenia przykład warszawskiej
architektury przemysłowej.
Skąd tak silny w powieści symbol
kruka?
Wie
pani, nie ma takiego drugiego gatunku ptaka, wokół którego nie urosłoby tyle
mitów, przesądów czy nawet wierzeń. Być może wynika to z jego trybu życia, siły
czy niewątpliwej inteligencji. Symbolika kruka w kontekście tematyki tej
książki, sposobu postrzegania świata przez antagonistę, wydała mi się idealna.
Po drugie, symbol kruka, jako tajemniczego i groźnego zwiastuna jakiegoś
niesamowitego wydarzenia, groźby czy choroby jest doskonały dla zatarcia
granicy pomiędzy snem a jawą, jak to jest w książce. I wreszcie po trzecie,
taki zabieg daje czytelnikowi pełną dowolność interpretacji. A co w tym
najciekawsze? Raz na jakiś czas przeglądam sobie opinie czy recenzje na temat Czarnej...
Mnogość sposobów, w jaki czytelnicy odbierają książkę, jest po prostu
powalająca! I dodam, że szalenie dla mnie satysfakcjonująca! Proszę sobie
wyobrazić, że dostałem nawet trochę listów na FB z pytaniami dotyczących
niektórych fragmentów książki i na dwa czy trzy z nich ja sam (i to jako
autor!) miałem kłopoty z odpowiedzią! To po prostu jest ABSOLUTNIE
FANTASTYCZNE!
Nie tylko kruk budzi w tej książce
grozę, bardzo sugestywne są także opisy dokonywanych zbrodni. Czy zainspirowała
pana do tego stylistyka jakiegoś autora?
Jak
zabrzmi tak zabrzmi, ale wzorowanie się na kimś uważam za pewnego rodzaju
przejaw słabości. Nie chciałbym być kojarzony z żadnym innym autorem. Dążę do
wypracowania swojego własnego, niepowtarzalnego stylu, który byłby
charakterystyczny tylko dla mnie. Mam tu na myśli taki styl, za pomocą którego
byłbym w stanie również nie tyle opisać, ale w pewnym sensie pokazać wydarzenia
rozgrywające się na kartach powieści.
Imponująca jest również pana wiedza
na temat portretu seryjnego zabójcy, to jeden z najciekawszych wątków powieści.
Skąd to się wzięło?
Dziękuję.
Tym pytaniem sprawia mi pani dużo satysfakcji. Stworzenie portretu
psychologicznego seryjnego zabójcy jest szalenie trudne i włożyłem w to
naprawdę dużo pracy. Samo zebranie materiałów, opracowanie ich a w końcu
przełożenie czystej wiedzy na język, który będzie zarazem zrozumiały i
wciągający dla czytelnika, okazało się nie lada wyzwaniem i kosztowało mnie
naprawdę sporo siwych włosów. Wymaga to analizy szeregu czynników i
sposobu zachowań, za pomocą których takiego zabójcę można opisać, stworzyć jego
portret psychologiczny. Jednym z kluczowych elementów takiego procesu jest
ustalenie typu zabójcy (stopnia jego zorganizowania), z jakim mamy do
czynienia: zabójca zorganizowany lub niezorganizowany. Sprawca zorganizowany
przede wszystkim planuje swoje zbrodnie, jest przebiegły, dokładnie wybiera
miejsce zbrodni i ofiarę, nie zostawia wielu, lub nawet wcale, śladów. Taki
morderca zawsze jest bardzo trudny do wykrycia (często nawet niemożliwy, jak
np. Zodiak), gdyż na pierwszy rzut oka ofiar nic nie łączy. Dopóki śledczym nie
uda się poznać klucza, w jaki sposób je dobiera, jego wykrycie jest bardzo
trudne. Dodatkowo, ten typ seryjnych zabójców często jest bardzo mobilny
geograficznie, a co za tym idzie, zabójstwa popełniane są w miejscach znacznie
od siebie oddalonych. Natomiast sprawca niezorganizowany raczej nie planuje
swoich zabójstw, często napada spontanicznie na skutek ataku jakiegoś
niekontrolowanego szału. Przeważnie zabija niedaleko miejsca swojego
zamieszkania, zostawia dużo śladów. Jedną z najistotniejszych rzeczy jest także
ustalenie jego modus operandi, rytuału zabójstwa czy podpisu (w skrócie to
potrzeby i wzorce zabójcy, takie jak: sposób okaleczeń ofiary, zabieranie
trofeów itd.). Dopiero, między innymi na
podstawie tej wiedzy można opracować strategię dalszego śledztwa. To wszystko
oczywiście w bardzo telegraficznym skrócie. Wyróżniamy jeszcze typy wizjonerów,
misjonarzy, maniaków mocy i władzy i inne, a także siedem typów kobiet jako
seryjnych zabójczyń. Na koniec warto jeszcze dodać, że morderca, który zabija
więcej niż trzy ofiary, wcale nie musi być zabójcą seryjnym. Współczesna
kryminalistyka wyróżnia jeszcze dwa typy wielokrotnych morderców: mordercy w
szale i mordercy masowi.
Zdarzyło się, że miał pan koszmar
związany z akcją Czarnej samicy kruka?
Parę upiornych snów się tam znalazło, więc jestem ciekawa, czy jakoś to na pana
wpłynęło.
No
nie... :) Śpię jak dziecko.
Jest jakaś konkretna pora, kiedy
pan pisze? Na przykład noc, żeby lepiej wczuć się w nastrój?
Zdecydowanie
wolę pisać w nocy. I to najlepiej takiej, która nie poprzedza dnia obciążonego
takimi obowiązkami jak np. praca.
Dlaczego właściwie połączenie
kryminału i thrillera? Lubi pan takie książki, czy tylko woli je pisać?
Dlatego,
że takie połączenie stanowi coś więcej, aniżeli większość kryminałów w stylu:
ktoś kogoś zabił, policja przeprowadziła śledztwo, złapała go, po czym wsadziła
do więzienia. I koniec. Ile pani i państwo, którzy czytają ten wywiad,
przeczytali takich książek? Założę się, że setki. Ktoś z państwa
potrafi wymienić z pamięci dwadzieścia, czy nawet, powiedzmy, dziesięć tytułów,
które zapadły wam w pamięci? Bo ja nie. Ale już takie książki, żeby trzymać się
ram gatunku, jak np. Chemia śmierci?
Założę się, że każdy kto ją czytał, będzie pamiętał tę książkę bardzo
długo. Mam nadzieję że, trzymając się oczywiście proporcji, tak będzie z Czarną samicą kruka. Takie połączenie
gatunków jest dla mnie oczywiście trudniejsze, wymaga także większego nakładu
pracy, ale uważam, że warto spróbować.
Chce pan kiedyś nieco odejść od
wybranej konwencji gatunkowej, czy raczej pozostać w takich klimatach?
Mam
kilka pomysłów z gatunku już czystego horroru (który zresztą uważam za
jeden z najbardziej wymagających gatunków literatury i właśnie dlatego
chciałbym spróbować). Nie wiem jednak, czy uda mi się je zrealizować.
Przypadłość, która prawdopodobnie dotyka większość z nas – brak czasu.
Ma pan jakiś przepis na dobrą
powieść kryminalną/psychologiczną?
Hm,
trudne pytanie. Chciałbym powiedzieć, że wystarczy mieć pomysł i przelać go na
papier, ale nie jest to tak do końca proste. Pomysł na książkę, oczywiście,
trzeba mieć. I to najlepiej taki, który czymś wyróżniałby się z setek innych
książek, jakie każdego roku są wydawane. Powieść kryminalno/psychologiczna nie
jest może dominującym ilością wydanych tytułów gatunkiem, ale trzeba pamiętać o
tym, że jest on bardzo trudny, wymagający dużego nakładu pracy i z reguły
powieści takie nie schodzą poniżej pewnego, ale przeważnie bardzo wysokiego
poziomu. I właśnie chyba w tym ostatnim
zdaniu zawarty jest przepis na dobrą powieść kryminalno/psychologiczną.
Dziękuję za rozmowę.
Ponieważ to ostatni post w tym
roku, życzę wam wiele szczęścia w następnym! Bawcie się dobrze w Sylwestra, a
kolejne dwanaście miesięcy wykorzystajcie na sto procent :)
Szczęśliwego Nowego Roku dla Ciebie ;)
OdpowiedzUsuńAutora nie znam - i trudno mi się do niego samego jakoś odnieść ;) Ale kurcze, to jest najgorsze - gdy jakaś książka to "nowy ktośtam" , "połączenie a i b" etc. Zwłaszcza w chwili, gdy dani pisarze to naprawdę bardzo różni ludzie.
No cóż, wydawcy wiedzą, jak najlepiej zarobić. Pojawia się nowy autor, to rekomendują go nazwiskiem innego. Strasznie mnie to wkurza szczerze mówiąc, bo to często nie pozwala podejść do danej książki obiektywnie.
UsuńŚwietnie przeprowadzony wywiad - to na pewno. Autora jednak wcześniej nie znałam i tutaj należy się ogromny plus dla ciebie, że poprzez takie posty dajesz czytelnikom możliwość poznania nowych, zdolnych twórców.
OdpowiedzUsuńPowiem, że zaintrygowała mnie książka, o której rozmawialiście. Jeżeli będę miała taką możliwość, to do niej z całą pewnością sięgnę.
Wypracowanie własnego stylu... Cenne, ale niesamowicie trudne do osiągnięcia. Powstało już tyle znakomitych dzieł, że czasami ciężko jest się powstrzymać od porównań. Jednak szczerze życzę autorowie, aby to osiągnął ;)
Szczęśliwego Nowego Roku i udanego Sylwestra ;)
Pozdrawiam!
"Czarna samica kruka" jest specyficzna, ale mi się podobała. Rozmowa z autorem sprawiła, że jestem tym ciekawsza jego kolejnych książek :)
UsuńOj tak, z indywidualnym stylem jest bardzo trudno, choć wydaje mi się, że pan Dariusz jest na dobrej drodze :)
Nie kojarzę autora, ale cieszę się, że dzięki Tobie mogę czegoś się o nim dowiedzieć. Muszę przyznać, że stworzyliście razem bardzo rzetelny wywiad. Z przyjemnością mi się go czytało.
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję za miłe słowa :)
Usuń