Jej życie zaczęło stopniowo przypominać złotą klatkę
– piękną na zewnątrz, a ciasną i zimną wewnątrz. Każde zachłyśnięcie się
świeżym powietrzem traktowała jako ucieczkę, chwilę zapomnienia. Mimo to czuła,
że jest obserwowana. Że czyjeś oczy śledzą jej najmniejszy ruch. I chociaż
starała się to zignorować, wytłumaczyć sobie, że to nic takiego, podświadomie
chyba zdawała sobie sprawę, że to się może źle skończyć. Wówczas spotkała go w
ciemnej uliczce...
„Kiedy będziemy deszczem” autorstwa Dominiki van Eijkelenborg mogę krótko
podsumować jednym słowem: wyjątkowa. Wyjątkowa jak jej okładka, która w
pierwszej kolejności przyciągnęła moją uwagę. Przyznaję, że na początku
spodziewałam się czegoś innego. Główna bohaterka książki, Inga, znika w
tajemniczych okolicznościach, dlatego sądziłam, że fabuła skoncentruje się na
jej poszukiwaniach, na procedurach policyjnych. Jednak wątek kryminalny
rozwinął się tak naprawdę pod koniec, co w rezultacie dało nam powieść nie
sensacyjną, a obyczajową, naszpikowaną wieloma emocjami. To nie tylko historia
o czyimś zaginięciu – to historia o kobiecie, która czuje, że znalazła się na
tym etapie życia, który nie daje żadnych możliwości czy perspektyw.
Inga jest Polką, która wyprowadziła się na stałe do
Holandii, ponieważ właśnie stamtąd pochodził jej mąż. O ile się zorientowałam,
sama autorka także podążyła do tego kraju za miłością, dlatego mamy tutaj
element autobiograficzny, który świetnie dopełnił fabułę. Widać było, że
pisarka znakomicie porusza się w swoim świecie przedstawionym, jest w nim wręcz
zadomowiona. Mimo to muszę przyznać, że mniej więcej do setnej strony czułam
się nieco... znużona? Początek był całkiem zgrabny, bo od razu wiedzieliśmy, że
Inga zaginęła, a dopiero później cofnęliśmy się w czasie, żeby się przekonać,
jak do tego doszło. Autorka musiała jakoś rozkręcić historię i potrzeba było na
to czasu, co nie zmienia faktu, że po kilkudziesięciu stronach zaczęłam się
zastanawiać, czy ciągle będzie tak nudno. Jak bardzo się pomyliłam!
Po magicznej setnej stronie „Kiedy będziemy deszczem” pochłonęło mnie całkowicie. Coraz bardziej
podobał mi się piękny styl Dominiki van Eijkelenborg (choć miejscami nieco zbyt
poetycki, np. w mailach, które regularnie pisze Inga), a przede wszystkim sama
opowieść wciągała mnie mocniej z każdym kolejnym zdaniem. Obserwowałam, jak
trzydziestokilkuletnia Inga dusi się w małżeństwie, w którym nie było już śladu
po dawnym uczuciu. Patrzyłam, jak cierpliwie usiłuje wychować dwójkę dzieci,
jak rozpaczliwie potrzebuje odpoczynku, chwili wytchnienia, którą ostatecznie znalazła
w lekcjach łucznictwa. Tam poznaje również Robina – młodego, energicznego, choć
nieco zamkniętego w sobie chłopaka. Robin udziela jej kilku wskazówek co do
strzelania z łuku, później oboje wpadają na siebie podczas spaceru... I życie
Ingi stopniowo się zmienia.
Muszę powiedzieć, że od dawna nie doświadczyłam tak
potężnej chemii między dwójką bohaterów. To chyba nie jest żaden spoiler,
zapewne domyśliliście się, co się stanie z Ingą i Robinem, kiedy tylko o tym
wspomniałam. Ten wątek był dość przewidywalny, ale to nie wyklucza ogromnych
emocji, jakich mi dostarczył. Autorka genialnie budowała napięcie między tymi
postaciami: zwracała uwagę na szczegóły, jak drobne gesty czy spojrzenia, tak
że czytelnik niemal czuł, jak bardzo musiało być naelektryzowane powietrze
między nimi. Niektóre sceny czytałam z wypiekami na policzkach, po prostu nie
mogłam z dystansem podchodzić do tego, co się działo. Co najlepsze, do całej
sprawy związanej z zaginięciem pisarka wraca dopiero pod koniec – przez wiele
rozdziałów śledzimy zatem rozwój relacji Ingi i Robina, angażujemy się w
rodzinne problemy ich obojga, poznajemy niesamowitego psa Pirata. Jednocześnie
nad kolejnymi wydarzeniami unosi się widmo tego, co ostatecznie musiało się
stać: Inga zostaje porwana. Muszę przyznać, że bardzo spodobał mi się taki
zabieg.
Rozbudowana psychologia postaci, cudowne opisy
uczuć, dbałość o najmniejsze detale – to wszystko zdecydowanie ujęło mnie w tej
książce. Co do sprawcy porwania, zaczęłam się go domyślać na długo przed
rozwiązaniem, ale nie przeszkadzało mi to. Z zapartym tchem dotarłam do punkt
kulminacyjnego, który usatysfakcjonował mnie w pełni. Nie wszystko dostało
dobre zakończenie, jednak nie czułam przez to rozczarowania, wprost przeciwnie:
to tylko podkreśliło naturalność, z jaką została napisana ta historia.
„Kiedy będziemy deszczem” to powieść niezwykła. Nie przypuszczałam, że zrobi
na mnie tak duże wrażenie. Suma bardzo ładnego stylu, dużego ładunku emocji i
świetnie wykreowanych bohaterów zapewniła autorce sukces.
8,5/10
Za
egzemplarz książki serdecznie dziękuję Wydawnictwu Kobiecemu.
Jak tylko zobaczyłam tą okładkę, wiedziałam, że będę chciała przeczytać książkę. A im dalej brnęłam w twoją recenzję, tym bardziej się w tym utwierdzałam. Wątek obyczajowy połączony z kryminalnym to dla mnie świetne połączenie - mam trochę pięknego, romantycznego uczucia i trochę akcji z zaginięciem bohaterki. Na pewno będę pamiętać o tej lekturze.
OdpowiedzUsuńPoza tym, raz jeszcze powiem, tak okładka jest urzekająca!
Pozdrawiam i zapraszam do siebie na nową recenzję,
bookmoorning.blogspot.com
Okładka jest niesamowita! M.in. dzięki niej sięgnęłam po tę książkę. Kobiece odwala kawał dobrej roboty, jeśli chodzi o oprawę ich książek :D
UsuńAle treść jest tak samo niezła, w każdym razie mnie urzekła. Fabuła nie należy do najbardziej skomplikowanych, mimo to jest w niej coś, co pochłania bez reszty :)
Z ogromną niecierpliwością czekam na swój egzemplarz :)
OdpowiedzUsuńW takim razie: miłej lektury! :)
UsuńZapowiada się intrygująco. Na dodatek muszę przyznać, że okładka przykuwa oko, a fabuła robi wrażenie. Jeśli będę miała okazję, to na pewno się zapoznam :)
OdpowiedzUsuńBuziaki!
Bardzo polecam! :)
UsuńJEJ ale ta okładka hipnotyzuje! Magiczna!
OdpowiedzUsuńJa również wychodzę z założenia, że setna strona jest magiczna i po niej powieści są bardziej wciągające.
Pozdrawiam ciepło,
Książkomania
Okładka hipnotyzuje tak samo jak treść, przynajmniej tak było w moim przypadku :D
UsuńJeśli chodzi o mnie, to nie odebrałam tej książki aż tak pozytywnie, jak Ty. Mam nieco więcej zastrzeżeń.
OdpowiedzUsuńWiadomo, ile książek tyle opinii :)
UsuńNigdy nie słyszałam o tej książce, ale w sumie zainteresowałaś mnie nią :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam! Dolina Książek
To nowość wydawnicza (wyszła jakoś w połowie stycznia), w każdym razie polecam :D
UsuńDawno nie czytałam dobrej ksiazki skupiającej się na psychice postaci, będę musiała to nadrobić :) Książkę dopisuję do listy MUST READ :)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
ifeelonlyapathy.blogspot.com
Mam nadzieję, że Ci się spodoba :)
UsuńJakoś nie mogę się zdecydować, czy chcę przeczytać tę ksiażkę. Opis mnie zaciekawił, no i napiecie towarzyszące lekturze :) Trochę szkoda tej przewidywalności, mimo to chciałabym kiedyś sięgnąć po tę książkę :)
OdpowiedzUsuńMoim zdaniem książka jest naprawdę warta uwagi :D
OdpowiedzUsuń